Kochani!!
Długo zbierałam się do napisania tego postu. Po roku przerwy spróbuję powrócić do krzyżykowego świata, nie wiem jak i w ogóle czy mi się to uda. Ostatni rok był dla mnie wielką traumą. Najpierw śmierć dziadka, a później...ukochanej mamy. Wszystko wydaje mi się w tej chwili takie bez sensu. Jedynie haftowanie ma na mnie jakiś kojący, terapeutyczny wpływ.
Zanim jeszcze te nieszczęścia nastąpiły urodził się Jędruś - syn mojego kuzyna, dla którego zdążyłam zrobić metryczkę. Niestety to jest jedyne zdjęcie jakie posiadam, zrobione bardzo na szybko. Pamiętam, że bardzo mi się podobał kolor aidy, chyba to był ecru. I ogólnie bardzo fajnie i szybko się haftowało, nawet backstitche nie dawały w kość. To jest niestety jedyna rzecz, którą udało mi się skończyć w zeszłym roku.
Powróciłam do wyszywania porzuconego "Le Phare(...)" ale coś mi się gryzą kolory, czuję w kościach, że powstanie jakiś koszmarek do wyściełania szuflady.
Anarietko, niestety nie udało mi się wyszyć wzorku od Ciebie, ale jeszcze raz bardzo Tobie dziękuję za pomoc. Siostra ze szwagrem nadal czekają na haftowany prezent ślubny, może na którąś rocznicę im zrobię:)
Witaj z powrotem:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńprzesyłam dużo pozytywnych myśli i siły :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znowu tu jesteś. Uwielbiam Twoje hafciki i ciepło płynące z każdego postu. Teraz musi być już tylko lepiej, pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDobrze że znów jesteś. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńwspółczuję Ci, każdy ma jakiś moment przerwy w blogowaniu, na spokojnie wróć jak poczujesz siłę, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękna metryczka :) co do sytuacji to współczuję miałam taki rok 2005, 2 prababcie, babcia i dziadek :(.
OdpowiedzUsuń